Czy patrząc na kolejne sukcesy Polaków w projektach związanych z kosmosem czujesz lekkie ukłucie zazdrości? Myślisz, że też byś tak chciał, ale nie masz szans? Że masz za mało umiejętności, że nie masz nic wspólnego z elektroniką lub programowaniem, że najpierw musisz skończyć studia? Nic bardziej mylnego! Kosmos nigdy nie był bliżej zwykłego człowieka, niż teraz.
Koła naukowe jako przepustka do kariery
Najłatwiej swoją drogę zacząć właśnie w kołach naukowych. A jest w czym wybierać – w kwestiach projektów studenckich Polacy wiodą prym, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Najbardziej pożądani są zwykle programiści i elektronicy, ale przy większości projektów pracują też konstruktorzy, czy przedstawiciele wszelkich nauk – biologii, fizyki, chemii. Projekty te wiążą się też z często ogromnymi funduszami. Bez współpracy z partnerami zewnętrznymi nie byłoby większości z nich, a do tego potrzeba osób z innymi umiejętnościami niż inżynierskie. Graficy, montażyści, fotografowie, marketingowcy, osoby zainteresowane designem, tworzeniem stron internetowych czy pisaniem artykułów… Lista umiejętności, które przydadzą się w kole, jest nieskończona, więc nie tylko inżynier znajdzie tam swoje miejsce.
Jakie projekty są do wyboru?
Jednym z najpopularniejszych projektów są łaziki marsjańskie, realizowane na zawody z serii Rover Challenge. Do tegorocznej europejskiej edycji konkursu zgłosiło się kilkanaście polskich drużyn, więc z dużym prawdopodobieństwem jedną z nich znajdziesz na pobliskiej uczelni. Drużyna Impuls z Kielc, Raptorsi z Łodzi, Argo z Białegostoku, Legendary Rover Team z Rzeszowa, SKA Robotics i Univeristy of Warsaw Rover Team ze stolicy, wrocławskie Scorpio i Continuum Rover Team, czy zwycięzcy z USA – częstochowski PCZ Rover Team… To te najbardziej znane zespoły studenckie w naszym kraju.
Roboty robotami, ale czymś musimy je wysłać
Rakiety? Tu także mamy wiele do powiedzenia. Rakiety studentów z AGH Space Systems z sukcesami reprezentują nas na zawodach w USA, a równie ambitne plany ma ekipa z Politechniki Warszawskiej. Wrocław również nie odpuszcza – w tym roku z wyzwaniem budowy rakiety mierzą się tam aż dwie nowopowstałe drużyny – PWr Aerospace i PWr in Space, i już niedługo wystartują ze swoimi konstrukcjami w zawodach.
Nie rakieta, to może… lądowniki?
Lądownik marsjański, który jest w stanie dostarczyć 10 ton ładunku na Marsa zaprojektowali studenci z Koła Naukowego OFF-ROAD z Wrocławia. I to nie byle jaki lądownik. Projekt zajął drugie miejsce w konkursie organizowanym przez NASA i The Mars Society w USA, pokonując drużyny z całego świata.
Nieco mniejszy, ale za to fizyczny lądownik stworzyli studenci z AGH w ramach konkursu CanSat. Z lądownikiem planetarnym, symulującym misję eksploracji atmosfery Wenus, wystartowali na zawodach w USA.
Medycyna też może into space!
Świetnym przykładem na to, że nie tylko inżynierowie mogą fascynować się kosmosem, są członkowie projektu ARES z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Ich projekt zakłada zbadanie wpływu warunków subkosmicznych, zwłaszcza wysokich dawek promieniowania, na funkcjonowanie ludzkich komórek. Chcą wysyłać je balonem stratosferycznym na wysokość 30 km, gdzie panują zbliżone do marsjańskich warunki.
Właśnie, balony!
Nie tylko ludzkie komórki mogą być wysyłane balonami! Te stosunkowo proste konstrukcje mogą służyć do przeprowadzania wielu różnych badań. I są bardzo popularne! W Global Space Balloon Challenge wzięło udział dotychczas 561 drużyn z 68 krajów! Trzecie miejsce w kategorii Best Design w tym roku zajęła drużyna PWr Aerospace z Politechniki Wrocławskiej. To właśnie oni zrealizowali także projekt App4Hab, który pozwala zastąpić komputer pokładowy w balonie smartfonem. Jeśli nie wiesz od czego zacząć, to balon będzie świetnym pomysłem. Szereg materiałów dostępnych w Internecie i możliwość przeprowadzenia na ich pokładzie praktycznie nieograniczonego spektrum badań to główne zalety tych konstrukcji.
Jeszcze nie studiuję, ale...
Jeszcze nie ukończyłeś liceum, ale już marzysz o kosmicznej karierze? Nie ma na co czekać. Wcale nie musisz być studentem, aby brać udział w ciekawych konkursach. Świetnym pomysłem jest wystartowanie w konkursie dla uczniów CanSat, organizowanym przez ESERO. Polega on na samodzielnym konstruowaniu minisatelitów i prowadzenia za ich pomocą badań naukowych. I jest bardzo popularny! Zaglądaj także na stronę ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej) – organizują oni wiele konkursów dla uczniów. Może akurat jeden z nich będzie czymś, co pozwoli Ci wykazać się i rozwijać swoje zainteresowani.
Eeee tam, to i tak nie poleci w kosmos
Łaziki są fajne, ale te studenckie jeżdżą po Ziemi, te rakiety są takie malutkie… Wszystko nuda. Chciałbyś, aby coś, co zaprojektujesz, w tym kosmosie rzeczywiście się znalazło? Zwróć uwagę na Politechnikę Warszawską. Tamtejsi studenci wysłali swojego własnego satelitę o nazwie PW-SAT w kosmos. I nie spoczęli na laurach. PW-SAT 2 po kilku latach i dzięki zaangażowaniu 100 studentów już w najbliższych dniach dołączy do starszego kolegi! Kto wie, może zaraz po tym rozpoczną pracę nad trzecim projektem? Śledź ich uważnie, jeśli chciałbyś dołączyć!
A jakby tak współpracować z czołowymi agencjami?
Konkursy studenckie to nie jedyna możliwość. Ciekawą alternatywą jest program REXUS/BEXUS, program badań naukowych prowadzonych przez studentów za pomocą rakiet sondażowych i balonów wysokościowych. Pozwala on na wysłanie swojego eksperymentu w kosmos, z pomocą specjalistów z czołowych agencji kosmicznych, za pomocą rakiety albo balonu stratosferycznego, które startują ze szwedzkiego kosmodromu. Najbardziej znanym przykładem jest kosmiczna wiertarka DREAM, zbudowana przez wrocławskich studentów. Dokładnie, wiertarka. W kosmosie roi się wręcz od pożądanych przez nas i drogich pierwiastków, stąd też nie powinny nikogo dziwić marzenia o ich sprowadzeniu na Ziemię. Wrocławski eksperyment badał zachowanie się cząsteczek podczas wiercenia w mikrograwitacji. Uzyskane wyniki mogą pomóc postawić kolejny krok w rozwoju kosmicznego górnictwa.
Sukces projektu zachęcił kolejnych zdolnych studentów i w tym roku do programu dołączyło kolejne kilka polskich drużyn. Będą oni m.in. sprawdzać, jakie modyfikacje zachodzą w promieniowaniu, gdy zmieniają się warunki atmosferyczne w stratosferze w ramach projektu LUSTRO, badać możliwości zastosowania pneumatycznego chwytaka typu jako projekt TRACZ, czy przeprowadzać eksperyment związany z badaniem drgań oraz przepływu ciepła podczas lotu rakiety suborbitalnej (HEDGEHOG z Gdańska). Jak widać, spektrum tematów jest szerokie, więc jeśli masz własny pomysł, koniecznie zainteresuj się tym programem.
I co dalej?
Działalność studencka to świetny początek, ale co z tego, skoro na tym możliwości pracy związanej z kosmosem się kończą. Czyżby? Nieprawda! Dołączenie Polski do ESA spowodowało bardziej dynamiczny rozwój tej branży w naszym kraju. Można szukać swojej drogi za granicą – jak np. na stażach i programach chociażby w ESA i NASA, ale coraz więcej do zaoferowania ma nasz rodzimy sektor. Zaczynając od rosnących jak grzyby po deszczu start-up’ów, jakich jak ten od twórców robota Turtle Rover – małego łazika, wzorowanego na tych marsjańskich, który ma być platformą do rozwoju własnych rozwiązań w zakresie np. konstrukcji, elektroniki i software’u, wrocławskiego start-up’u Scanway, który pracuje nad innowacyjnym polskim satelitą, czy gdańskiego Space Forest, który pracuje nad rakietami, zdolnymi wynieść ładunek o wadze 50 kg w kosmos, a także wielu, wielu innych.
Można również dołączyć do firm już mających spore sukcesy na tym polu – jak chociażby Astronika, której mechanizm mogący wbić się na 5 metrów w marsjański grunt poleciał już na Czerwoną Planetę w ramach misji InSight, realizowanej przez NASA. W wielu misjach możemy też znaleźć projekty firmy Creotech, o której już pewnie słyszeliście.
A to dopiero początek!
Polski sektor kosmiczny dopiero raczkuje. Ale patrząc na ilość sukcesów, jakie ma na koncie po tak krótkim czasie, możemy być spokojni o jego dalszy rozwój. Jeśli interesuje Was branża kosmiczna, to macie szczęście – to właśnie teraz jest idealny moment, aby współtworzyć polski sektor kosmiczny i być częścią projektów, które coraz śmielej podbijają kosmos.
To jak, lecisz z nami?
Artykuł ukazał się pierwotnie w Magazynie Materia. Link do wydania znajduje się tutaj.